środa, 6 marca 2013

Smoki - moja pasja


Cześć. Dzisiaj w tym poście opowiem wam co nie co o mojej pasji o smokach, m.in dlaczego zainteresowałem się tymi gadami, a także skąd mi się to wzięło.

Zacząłem oglądać filmy, w których występowały smoki. Miałem może z siedem lat, kiedy pierwszy raz obejrzałem film z tym gadem. Jaki to był film, tego nie pamiętam - mam słabą pamięć do nazw :).
Zacząłem się interesować, co to są smoki i w ogóle. Dużo czytałem o tym i ciągle gdy było coś napisane o smokach, to były informacje ze świata fantasy, że smoki są wymyślone tylko na potrzeby literatury itp. Więc myślałem cały czas, że one nie istniały. Interesowałem się wtedy także dinozaurami, więc uznałem, że to mogą być potomkowie dinozaurów. Nigdzie nie było nic o nich napisane. Nic, kompletnie. Ale skoro dinozaury istniały to i smoki musiały, nie?
Może istniały, ale ludzie jeszcze do tego nie doszli? - pytanie to zadawałem sobie po każdym kolejnym obejrzanym filmie. Co raz więcej w filmach i książkach pojawiały się smoki, tylko te złe, ze złym charakterem i osobowością zabójcy. A może one takie nie były? Tak, wiem, one takie były. Wtedy myślałem, że właśnie tak wyglądały smoki, ale jednak się myliłem. Więcej i więcej filmów było opartych na tym micie, że smoki są mądrzejsze od człowieka, że potrafiły mówić w ludzkim języku - a dokładnie w języku elfickim, którego akurat mam zaszczyt "uczyć się" wiem, własnie, "uczyć się". Zaczynam tego języka nie ogarniać, bo gdy cokolwiek mówisz, musisz to powiedzieć z akcentem melodyjnym, na literę "a". Także tego, ale to nie o tym. Smoki zawsze interesowały mnie, dzięki swoim wielkim skrzydłom i urozmaiconemu wyglądowi. Najbardziej podobają mi się smoki, zielone, niebieskie i białe, z wielkimi skrzydłami. Ale też nie lubiłem takich, które miały skrzydła długie, ale o mniejszej powierzchni - to nie ten sam efekt.
Po paru latach zacząłem czytać więcej o tych gadach i oglądać różne programy przyrodnicze, żeby tylko dowiedzieć się czegoś nowego o tych pięknych stworzeniach. Pełno było takich programów, ale na końcu zawsze dochodzili do jednego wniosku - "Smoki nie istniały". Wkurzały mnie te słowa na każdym kroku gdy je widziałem.
Aż do tego czasu, kiedy rozpocząłem pracę z blogiem o nich, nigdy nie traciłem nadziei, że w końcu znajdzie się jakiś dowód na ich istnienie, aż tu w końcu znalezione szczątki smoka w górach, bardzo mnie ucieszyły. Lecz nikt w to nie wierzył ... Kiedyś będę musiał to udowodnić ...

Dziękuje za uwagę, pozdrawiam,

Cris

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz